|
Warhammer PBF Fabularna gra wyobraźni osadzona w realiach Starego Świata
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Baird
Dołączył: 24 Mar 2013 Posty: 34 Skąd: 3-miasto/IE
|
Wysłany: Pią Kwi 05, 2013 05:05 Temat postu: Zakon Gryfa I - Wieza Zakonu/ Kampania Baird |
|
|
Udzial w sesji biora:
- Jacob Miller (Eryk) - Lowca Czarownic
- Andrea Meinhard (Vilis) - Skrytobojca
- Rogerto (Rogerto) - Fechmistrz
Miejsce akcji:
- Altdorf
Rok: 2526
Wstep:
- Inwazja Chaosu zostala odparta, nie oznacza to jednak konca pracy dla obroncow Imperium. Chaos moze czaic sie w kazdym ciemnym rogu. Jedna z organizacji ktora broni lud Sigmara to Zakon Gryfa, zalozony przez Karla Franza, ma na celu eliminowanie wrogow Imperium. Czlonkami zakonu sa najlepsi wojownicy, magowie i lowcy kazdej z ras Przymierza. Elfi magowie, Krasnoludzcy zabojcy czy lowcy z Imperium, walcza razem z ukrytym wrogiem. Altdorf jest stolica Imperium i to wlasnie tam miesci sie siedziba glowna Zakonu, z reszta jak siedziby kazdej szanujacej sie orgnizacji w kraju. Wlasnie tam w Altdorfie rozpoczyna sie nasza pierwsza kampania.
Mapa - Altdorf
Swiatynia Sigmara
Jacob Miller
Na pierwszym pietrze zakonu, za grubymi drzwiami znajduja sie cele lowcow, za nimi ciagnie sie dlugi korytarz. Po jego lewej stronie jest rzad drzwi prowadzacych do cel, po prawej zas sciana z witrarzami. Trzeci witrarz przedstawial plonaca komete z dwoma ogonami. Czerwony witrarz rozswietla drzwi naprzecie ognistym blaskiem. Siedzisz w swojej celi, modlisz sie do Sigmara a czerwone promienie slonca wpadaja przez rozna dziury i wpadaja ukratkiem do ciemnego pomieszczenia. Kroki na korytarzu wyrywaja cie z modlitwy, piechur maszeruje dosc szybko. Stop. Zatrzymal sie. Slyszysz pukanie do drzwi, twoich drzwi. Trzy potezne uderzenia.
- Bracie Jacobie, rozkaz przyszedl.
Wstajesz z podlogi i udajesz sie do drzwi.
W drzwiach ukazuje ci sie mlody kaplan, nie starszy niz dwadziescia lat, pewnie akolita. Chlopiec jest sciety na lyso, tak jak wszyscy kalpani, nosi rowniez czerwone szaty, ale proste, bez zlotego zdobienia.
Chlopiec wrecza ci zapieczetowany zwoj po czym odchodzi.
W wiadomosci matka przelozona prosi cie o spotkanie w jej gambinecie, list mowi cos o nowym zadaniu, szczegoly zostana ci udzielone na miejscu. Herezja nigdy nie spi.
Andrea Meinhard
Siedzisz sobie na daszku nad wielkim witrarzem zaraz obok kopuly. Nogi zwisaja ci luzno miedzy trzecim a czwartym oknem od lewej i podziwiasz panorame miasta. Z tej wysokosci o tej porze, a wlasnie zmierzcha, miasto jest skompane w ocenie czerwieni i pomaranczy, ktore maluja krajobraz. Widok ten nasuwa ci do glowy obraz plonacego miasta. Z medytacji wyrywa cie glos Shiel'Lia, elfiej lowczyni.
- Zachwycil cie widok? Nie nie odpowiadaj. Wy ludzie kochacie niszczyc, nie macie czasu sie zatrzymac i popatrzec na piekno przyrody. Z reszta nie przyszlam tu na sam szczyt by plotkowac o zachodach. Mam dla ciebie rozkaz, cos waznego. Zapieczetowali.
Shiel'Lia podaje ci zwoj z pieczecia zakonu.
Gdy tylko otrzymalas zwoj, Shiel'Lia rzucila krotkie.
- To ja spadam.
I skoczyla na gzyms trzy metry nizej. Nastepnie weszla przez okno do pokoju ponizej. Twoj pokoj jest w trzecim oknie. Zaraz obok jej.
Rozlamujesz pieczec i czytasz ze matka przelozona chce cie widziec.
Ktos znowu umrze.
Targowisko
Rogerto
Po tym jak zostales wyrzucony z jednostki, postanowiles pojsc na rynek. Jakims cudem trafiles na rynek naprzeciw swiatyni Sigmara. Teraz jako wolny miecz najpredzej tam bedziesz mogl znalesc jakies zatrudnienie, jedzenie lub zloto, legalne albo i nie. Uzywajac zwinnych palcow ukradles po cichu sakiewke pewnemu szlachcicowi, nikt sie nie spostrzegol twego czynu, a przynajmniej tak ci sie wydawalo. Wlasnie miales isc na male zakupy, gdy stanal przed toba kaplan sigmara. Jegomosc byl stary, z siwa broda i brwiami a szata na nim wisiala. Pobrudzona, wykonana z najtanszej tkaniny wygladala jak szata biedaka a nie kaplana.
- List dla ciebie panie.
Kaplan przemowil jakby ostatkiem sil i wreczyl ci zwoj z czerwona pieczecia. Symbol na pieczeci to gryf trzymajacy mlot. Jeszcze takiego nie widziales.
Starzec znikla rownie szybko jak sie pojawil, dosc ruchliwy jak na swoj wiek.
Postanowiles przeczytac wiadomosc, jako ze nauczyles sie juz ze z kaplanami Sigmara na ziemiach Sigmara nie ma co zaczynac.
List zaprasza cie do Zakonu Sigmara. Matka przelozona uslyszala o twoim talencie szermierczym i potrzebuje twojej pomocy w pewnej sprawie. Dowiesz sie gdy dojdziesz na miejsce.
Po skonczeniu listu masz jeszcze czas by rozejrzec sie po markecie.
Zauwazasz grupe sierot zebrzaca na ulicy. Mozesz im dac troche zlote ktore ukradles albo wydac je na siebie.
(Gdy dokonasz wyboru, rusz do swiatyni!)
(przepraszam ze tyle tych grafik, teraz bedzie juz mniej. ale mam nadzieje ze pomogly chociaz troche.)[/url] _________________ Dawno temu toczylem wojne z Kharneth'em, scigalem zdradzieckiego sluge Slaaneth'a a nawet wojowalem ze slugami pana rozkladu. Wszystko to dla Tchar'a, lecz ten mnie zdradzil i za zdrade swa zaplaci, jako ze moj nowy pan zdradzil mi sekret, sekret jak zabic boga. Opuszczony przez Chaos, sprzymierzylem sie z renegatem. Hail Malal. |
|
Powrót do góry |
|
|
Reklama
|
Wysłany: Pią Kwi 05, 2013 05:05 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rogerto
Dołączył: 07 Lis 2010 Posty: 2013 Skąd: Reikland(Wół Gnuthus) Suwałki/Gdańsk
|
Wysłany: Pią Kwi 05, 2013 19:51 Temat postu: |
|
|
No i wreszcie wolny. Pomyślałem zatrzymując się przed rynkiem niedaleko świątyni Sigmra. Jakoś mi nie żal tej posady. Żołd słaby i wykazać się nie ma gdzie.
- Ale co teraz? Może tydzień wolnego? - westchnąłem cicho robiąc krok i wpadając na jakiegoś przechodnia. Szlachcic, sądząc po ubiorze. Ręka automatycznie powędrowała po jego mieszek. Nawet tego nie zauważył gdy jego złoto było już w moim posiadaniu. Hmm... dziwne, myślałem, że wyszedłem z wprawy. Miłe zaskoczenie.
Ale co teraz? Powtórzyłem sobie w myślach i zajrzałem do sakiewki. Na pewno szlachcic. Uśmiechnąłem się widząc zawartość.
- List dla ciebie panie - kapłan ostatkiem sił wydusił zdanie a ja niemal nie upuściłem zdobyczy, gdy ten pojawił się nagle przede mną. Na szczęście nie chodziło o kradzież. On wcisnął mi list z jakimś dziwnym symbolem.
- Co to jes.. - nie zdążyłem zadać pytania, bo się tak samo szybko rozpłynął w powietrzu.
Otworzyłem list i przeczytałem zawartość. Hmm... Całe życie w pracy. Ale to dobrze. Postanowiłem zobaczyć do czego to zmierza.
Po drodze do świątyni zatrzymałem się przed jednym ze straganów, gdzie kupiłem cztery jabłka. Trzy zostawiając na potem. Resztę monet rzuciłem sierotom.
Dzień się dobrze zaczął. Przeszło mi przez myśl gdy stanąłem przed świątynią. _________________ Rogerto Witt
Tesquik(Ten brzydki-ohydny brat-bliźniak)
Remigiusz Rasiermesser
Fryderyk Bischop
Rogerto (kampania Bairda)
---------------------------------------------
Mapki do przygód |
|
Powrót do góry |
|
|
Vilis
Dołączył: 18 Gru 2012 Posty: 43
|
Wysłany: Sob Kwi 06, 2013 04:45 Temat postu: |
|
|
Cisza i spokój. Każdy potrzebuje czasem chwili na złapanie oddechu i poukładanie myśli. Dach świątyni to idealne miejsce, nie tylko ze względu na zapierającą dech w piersiach panoramę miasta. Przede wszystkim chodzi o to, że niewielu ma możliwości by się tu wspiąć, więc nikt niepowołany nie zawraca mi głowy.
- Zachwycił cię widok? - usłyszałam kobiecy, melodyjny głos. Zamknęłam i otworzyłam powoli oczy. Sheil'Lia... no to szlag trafił moją ciszę i spokój.
Cierpliwie poczekałam aż skończy pieprzyć i przejdzie do konkretów.
- Wy elfy kochacie zadzierać nosa i traktować wszystkich z góry. Uważaj żebyś nie porysowała sufitu przypadkiem - mówię cicho i spokojnie, nie odwracając głowy w jej stronę.
Zdążyłam się przyzwyczaić do nadętych uwag wygłaszanych przez przedstawicieli ras żyjących dłużej od ludzi.
Odebrałam zwój z rąk elfki i zaczęłam czytać uważnie treść wiadomości, uprzednio łamiąc czerwoną pieczęć. Treść prawie zawsze była taka sama. Matka chce mnie widzieć, a ja domyślam się czego ode mnie chce.
- Już prawie połowa - mruknęłam pod nosem, zaczynając skubać pieczęć i posyłać jej drobne kawałeczki wprost w okno elfiej łowczyni. Nie spieszyłam się. Gdy w końcu ostatni kawałek czerwonego laku poszybował w dół przesunęłam się odrobinę i ruszyłam jego śladem, zsuwając się z daszku wprost na parapet mojego okna. Nie chciałam kazać matce przełożonej czekać... dłużej niż to konieczne. _________________ I diabeł ma sprawiedliwe i czyste sumienie w zależności od tego, w co wierzy. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eryk Weiß Mistrz Gry
Dołączył: 20 Gru 2009 Posty: 4169 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob Kwi 06, 2013 23:34 Temat postu: |
|
|
Nie znosiłem jak mówiono do mnie per 'bracie'. Zaciągnąłem się tutaj tylko z jednego powodu. Potrzebowałem nieco wsparcia od bardziej doświadczonych i być bardziej rozpoznawalnym. W końcu wsióry lepiej traktowali kościelnych niż świeckich łowców. Wkurwiało mnie to do granic. Zajmowałem się tępieniem chaośników i ich pomiotów od dawna, a oni nie okazywali ani trochę wdzięczności. Kryli się po domach widząc mój kapelusz i płaszcz. Skurwysyny...
Ja, Jacob Miller, przeżywszy koszmar życia w Sylvanii na co dzień w końcu trafiłem do Altdorfu. Nie spodziewałem się, że w tym kraju można znaleźć takie (przynajmniej z pozoru) spokojne miejsce. Kultyści na pewno się gdzieś tu czają, ale ich pomioty nie chodzą przynajmniej otwarcie po tych ziemiach. Mam nadzieję, że przez najbliższe lata się to nie zmieni.
Otrzymawszy list udałem się do matki przełożonej. Oby to było coś pilnego.
Sigmarze dodaj mi cierpliwości, bo jak dasz mi siłę, to w końcu się wkurwię i natłukę komuś w mordę... |
|
Powrót do góry |
|
|
Baird
Dołączył: 24 Mar 2013 Posty: 34 Skąd: 3-miasto/IE
|
Wysłany: Sob Kwi 13, 2013 02:08 Temat postu: |
|
|
Jacob
Gdy dotarłeś do gaminetu matki przełożonej drzwi były zamknięte, etykieta zakonu wymagała zapukać i poczekać aż ktoś otworzy. W końcu matka przełożona nie może być rozpraszana z byle powodu, nawet jeśli babsko samo po ciebie posłało. Zapukałeś więc.
- Chwileczke!
Delikatny kobiecy głos odpowiedział zza drzwi.
Tak więc czekałeś chwile. Nim ów chwila mineła, smukła kobitka w czerni również podeszła pod drzwi. Nie kojarzyłeś jej, ale ubiór sugerował że nie jest inkwizytorem, a jako taka, nie była raczej nikim ważnym.
Andrea
Podróż do przeorki nie zajeła ci długo, w końcu ile czasu potrzeba na skok, kilka susuów i w końcu zjazd po schodach. Na twoje nieszczęście pod jej drzwiami już stał jakiś typ, inkwizytor. Nie okazujesz uczuć, niektórzy wątpią czy je w ogóle masz, ale nawet ty poczułaś niepokuj na jego widok.
Bez względu na to czy inkwizytor czy nie, matka przełożona czekała na ciebie, a teraz będziesz stać w kolejce do niej zaraz za tym ''człowiekiem boga'', oby tylko nie zaczął zadawać tych swoich głupich pytań jak to oni mają w zwyczaju, subtelna myśl pojawiła się w twojej głowie.
Rogerto
Przed świątynia stoi dwóch strażników, są to rycerze gryfa, militarystyczny zakon rycerski pod patronatem sigmara, który jest odpowiedzialny za ochrone światyni w Altdorfie i Nuln. Nie wiedząc co masz dokładnie zrobić, po prostu pokazałeś im list. Zadziałało, chwile później juz maszerowałeś korytarzem świątyni, eskorotowany przez jednego z kapłanów. Łysy jegomość po 30-stce nie odezwał się do ciebie przez całą drogę. Reiklandzki gbur pomyślałeś. W Estalii mnich przynajmniej opowiedział by ci barwną historię miejsca, nie ma się czemu dziwić, w końcu nawet szlachta Reiklandu nie ma takiej kultury jak zwykły Estalijski chłop.
W końcu dotarłeś na miejsce, przynajmniej tak ci się wydaje po tym jak mnich wreszcie powiedział.
- Oto drzwi do przeorki.
Po czym odszedł.
Pod drzwiami stały dwie postacie, mężczyzna w stroju inkwizytora i kobieta w czerni.
Wszyscy
Akurat gdy estalijczyk doszedł go drzwi, te się otworzyły i wyszło z nich trzech rycerzy, każdy z innego zakonu, kolejno; rycerz pantery, białego wilka i złotego lwa, bardzo ekstremistyczne zakony rycerskie, prawie tak straszne jak inkwizycja. Za nimi wyszła młoda akolitka Sigmara. To jej głos słyszał wcześniej Jacob.
- Matka przełożona przyjmie pańtwa teraz.
Powiedziała do was jakbyście byli razem, trochę skołowana, cała wasza trójka weszła za nią.
Za drzwiami był mały korytarzyk z pojedyńczym buirkiem po prawej i ikoną młota na ścianie po lewej. Cały wystrój bardzo minimalistyczny. Akolitka otworzyła kolejne drzwi i wskazała wam że macie wejść, tak też zrobiliście. Drzwi zamkneły się za wami, a matka przełożona siedziała przy biurku przed wami.
Przeorka spojrzała na was i przemówiła.
- Dziękuję całej waszej trójce za tak szybkie przybycie.
Matka wstała ze swojego krzesła i podeszła do Andreii.
- Moja droga Andreo, tak pieknie nam wyrosłaś. Zakon znów potrzebuje twojej pomocy. Wiem że nie chętnie nam pomagasz ale mam coś co osłodzi ci gorycz współpracy. Jeśli wykonasz to zadanie, będzie ono twoim ostatnim i jeśli zechcesz będziesz mogła pójść w swoją strone, zakon już nigdy nie będzie cię nękał. Przyjmujesz ten kontrakt?
Następnie przeszła do Jacoba.
- Bracie Miller. Twój bystry umysł i prawe serce poskromiło już nie jedną herezje, teraz zakon wzywa cię do służby kolejny raz, siły chaosu czają się w mrokach naszego własnego miasta i potrzebny jest ktoś kto ukróci ich zamiary. Potrzebny nam bicz na czarownice i młot na herezje. Czy jesteś gotów do tego zadania?
Na koncu przeorka staneła przed Rogerto.
- Przebyłeś długą drogę by na koncu stanąć tu, w świątyni Sigmara, w sercu Imperium. Słyszałam o twej brawurze w walce ze szlachtą, widzę że nie boisz się zadrzeć w wyżej urodzonymi od siebie jeśli będzie tego wymagać sytuacja. Właśnie takiej osoby potrzeba nam do tej misji. Kogoś kto wyżej niż złoto stawia honor. Jeśli przyjmiesz naszą propozycje wyszkolimy cię na inkwizytora albo skrytobójce, tak jak tych dwoje, każda metoda do walki z chaosem jest uznawana przez zakon, nawet ta najbardziej ekstremalana. Nie czeka cię chwała i salony, nie znajdziesz tu złota jeśli tego szukasz, ale na pewno spotkasz złych ludzi, niektórzy z nich pochodzący ze szlachty i będziesz mógł spalić ich wszystkich. Co odpowiesz Estalijczyku, czy zakon znajdzie w tobie sojusznika?
(Nie ma potrzeby dopisywać dialogów tego co chcecie powiedzieć przed przemową matki, przyjmijmy że żadne z was niezbyt wiedziało co powiedzieć tak czy inaczej, ale teraz możecie zarzucic po monologu, ba nawet dialog jesli ktos chce, tylko nie dlugi, jakby co to pisac na pw to na skypa lub fejsa wejde i dialog na żywo zrobimy, w ostatecznosci na pw sie przeprowadzi :P ) _________________ Dawno temu toczylem wojne z Kharneth'em, scigalem zdradzieckiego sluge Slaaneth'a a nawet wojowalem ze slugami pana rozkladu. Wszystko to dla Tchar'a, lecz ten mnie zdradzil i za zdrade swa zaplaci, jako ze moj nowy pan zdradzil mi sekret, sekret jak zabic boga. Opuszczony przez Chaos, sprzymierzylem sie z renegatem. Hail Malal. |
|
Powrót do góry |
|
|
Vilis
Dołączył: 18 Gru 2012 Posty: 43
|
Wysłany: Sob Kwi 13, 2013 10:14 Temat postu: |
|
|
Nigdy nie potrafiłam opuścić gardy przy zakonnych psach. Inkwizycja...zawsze są z nią problemy. Napuszone koguty reagujące przemocą na każdy, nawet najmniejszy akt braku szacunku bądź niesubordynacji, węszące wszędzie herezję i mutantów.
Świetnie. Po prostu świetnie. Jakby ta elfia wywłoka i wezwanie starej nietoperzycy nie spieprzyły mi wystarczająco dnia to teraz jeszcze ten pajac.
Byle tylko nie zaczął pierdolić, bo wyjdę z siebie i stanę obok - pomyślałam, wolnym krokiem podchodząc pod drzwi i opierając się o ścianę tuż obok inkwizytora. Jak kolejka to kolejka...
Po jakimś czasie dołączył do nas mężczyzna z wąsami. Wyglądał na wojownika, ale mi w oczy rzucały sie tylko krzaki pod jego nosem. Nie żebym miała coś do włosów na twarzy. O ile nie są one umiejscowione na kobiecych obliczach to wszystko jest w porządku.
- Matka przełożona przyjmie państwa teraz - głos młodej akolitki wyrwał mnie z zamyślenia.
Poczekałam aż reszta petentów wejdzie do środka i ruszyłam za nimi. Nie lubię mieć obcych za plecami, skrzywienie zawodowe.
Słuchałam słów przeorki z kamiennym wyrazem twarzy. Koniec współpracy...czyli po zakończeniu zadania trzeba będzie szybko opuścić Imperium i udać się gdzieś bardzo, bardzo daleko. I już nigdy nie wracać do domu.
Ostatnie pytanie starej kobiety sprawiło że o mało nie uśmiechnęłam się szyderczo. Wybór? Czy kiedykolwiek go miałam? W moim przypadku było to jak wybieranie między kiłą a rzeżączką.
- Podaj szczegóły - odpowiedziałam cicho. _________________ I diabeł ma sprawiedliwe i czyste sumienie w zależności od tego, w co wierzy. |
|
Powrót do góry |
|
|
Rogerto
Dołączył: 07 Lis 2010 Posty: 2013 Skąd: Reikland(Wół Gnuthus) Suwałki/Gdańsk
|
Wysłany: Sob Kwi 13, 2013 12:12 Temat postu: |
|
|
Pewnym krokiem podszedłem do dwóch rycerzy, stojących przed zamkniętymi drzwiami. Nie wiedziałem za bardzo co im powiedzieć więc okazałam list. Zadziałało. Zostałem eskortowany przez jakiegoś łysego kapłana. Był nierozmowny, nie to co w Estalii. Tam w najgorszym wpadku kapłan zagadałby o pogodzie.
- Oto drzwi do przeorki - powiedział pierwsze zdanie tuż przed drzwiami gdzie stała para ludzi.
- Dziękuję za miłą rozmowę - odpowiedziałem miłym głosem.
- Matka przełożona przyjmie państwa teraz - akolitka Sigmara zaprosiła mnie i tą dziwną dwójkę przed drzwiami.
Wysłuchałem w milczeniu tego co ma do powiedzenia pzeorka, Andrea i Miller I wiedziałem, że za bardzo wyboru nie mam.
- Niech będzie, akurat rozglądam się za nową pracą - odpowiedziałem krótko. _________________ Rogerto Witt
Tesquik(Ten brzydki-ohydny brat-bliźniak)
Remigiusz Rasiermesser
Fryderyk Bischop
Rogerto (kampania Bairda)
---------------------------------------------
Mapki do przygód |
|
Powrót do góry |
|
|
Eryk Weiß Mistrz Gry
Dołączył: 20 Gru 2009 Posty: 4169 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto Kwi 16, 2013 19:17 Temat postu: |
|
|
Znów gadka o bracie... znów o sercu, którym poskromiłem. Jak nie nie znoszę tego pierdolenia. Nie mam jednak wiele do gadania. Ostatnimi czasy zastanawiam się nawet czy dobrym posunięciem było dołączenie do tej organizacji. Bycie świeckim łowcą podobało mi się bardziej. Może jeszcze nie było dane mi odkryć uroków tego miejsca i tutejszych ludzi. Czas pokaże.
Teraz miałem jednak problem. Zawsze nie wiedziałem jak odpowiadać przełożonym. Gdzieś miałem ochotę wcisnąć tam słówko, które z pewnością uznane byłoby za nietaktowne.
- Oczywiście. Będę się starał godnie yy... reprezentować nasz zakon. Jakie to zadanie, pani? |
|
Powrót do góry |
|
|
Baird
Dołączył: 24 Mar 2013 Posty: 34 Skąd: 3-miasto/IE
|
Wysłany: Pią Kwi 19, 2013 23:42 Temat postu: |
|
|
Wszyscy
Matka przełożona wróciła do swojego biurka i zapytała, ale nie jedno z was.
- A co ty o nich sądzisz Magistrze?
Po schodach schodził powoli jegomość w czerwonym płaszczu i z kapturem narzuconym na głowe. Nie mogliście jednak dostrzec jego twarzy gdyż zasłaniała ją złota maska z czerwonymi zdobieniami. Wyglądała ona co najmniej złowieszczo.
- Mają większe szanse niż ci idcioci w zbrojach co byli wcześniej.
Magister odpowiedział.
- Panie Ardiente, nie w domu bożym. Matka odpowiedziała oburzona.
Mag usiadł na fotelu obok biurka przeorki po czym rzekł.
- Zadanie jest trudne, nie będe tego przed wami ukrywał. Wczorajszej nocy w domu Witolda Gorba doszło do mordesrstwa, nie była to jednak zwyczajna zbrodnia, na miejsu straż miejska znalazła zwłoki leżące w magicznym kręgu, takim których używa się podczas magicznych rytuałów. Zazwyczaj tą sprawą zajeła by się inkwizycja, ale tak się składa że pan Gorb był szlachcicem, takim z powiązaniami, dlatego Zakon Gryfa został poproszony o zbadanie tej sprawy tak jak najlepiej potrafi, po cichu.
Ciałem znalezionym w domu pana Gorba, był pan Gorb. Jednak nie dlatego ta sprawa jest inna. Ciało a dokladniej serce Witolda Gorba zostało przebite sztyletem lub krótkim mieczem. Ja stawiam na sztylet. Jednak po przeszukaniu domu, nie udalo sie go odnaleśc, oprócz tego, Pan Gorb w chwili śmierci miał na sobie szaty, takie same jakich używają kultyści chaosu. Dodatkowo przed kręgiem znajdował się stojak na na książke, taki do czytania. Nie wiem jak nazywacie je tu w Imperium. W każdym bądź razie, ów leksykonu również brak. Zakładam że zabrała ją osoba która przebiła serce Gorba, a mroczne księgi są szczegolnie niebezpieczne gdy trzymane przez zabójczych szalenców babrających się w czarnej magii.
Waszym podstawowym zadaniem jest znalezienie księgi i dostarczenie jej tu. Do mnie. Oprócz tego było by dobrze gdybyście odnaleźli sztylet użyty do rytuału i oczywiście mordercę.
Będe miał na was oko i zapewnie wam wsparcie w razie potrzeby.
Czarodziej wstał i podszedł do was a następnie po kolei podał każdemu z was ręke a na niej, jak i na drugiej nosił czerwone, skórzane rękawiczki.
Jestem Magister Vigilant Prospero Ardiente Da Romagna i na tej misji będę waszym oficerem przewodnim. A teraz ruszajcie w droge. Proponował bym zacząć od miejsca zbrodni. _________________ Dawno temu toczylem wojne z Kharneth'em, scigalem zdradzieckiego sluge Slaaneth'a a nawet wojowalem ze slugami pana rozkladu. Wszystko to dla Tchar'a, lecz ten mnie zdradzil i za zdrade swa zaplaci, jako ze moj nowy pan zdradzil mi sekret, sekret jak zabic boga. Opuszczony przez Chaos, sprzymierzylem sie z renegatem. Hail Malal. |
|
Powrót do góry |
|
|
Rogerto
Dołączył: 07 Lis 2010 Posty: 2013 Skąd: Reikland(Wół Gnuthus) Suwałki/Gdańsk
|
Wysłany: Sob Kwi 20, 2013 11:25 Temat postu: |
|
|
Wysłuchałem w spokoju to co mają do powodzenia moi nowi pracodawcy a później popatrzyłem na moich nowych towarzyszy.
- Ekhm - Po chwili ciszy odkaszlnąłem nieśmiało. - Czy tylko mnie interesuje kto dokładnie jest tymi "powiązaniami", jeśli sam denat nie mógł zgłosić sprawy do Zakonu? Mam przelotne znajomości z przedstawicielami szlachty i chciałbym wiedzieć czy będę musiał je odświeżyć.
Zawsze potrafiłem delikatnie dobierać słowa. Miałem nadzieje, że te powiązania to nie te same osoby co wydały na mnie wyrok śmierci. Choć pewnie nie mogłem na to liczyć. Krąg szlachecki jest bardzo wąski i to bardziej kółko wzajemnej adoracji. _________________ Rogerto Witt
Tesquik(Ten brzydki-ohydny brat-bliźniak)
Remigiusz Rasiermesser
Fryderyk Bischop
Rogerto (kampania Bairda)
---------------------------------------------
Mapki do przygód |
|
Powrót do góry |
|
|
Baird
Dołączył: 24 Mar 2013 Posty: 34 Skąd: 3-miasto/IE
|
Wysłany: Sob Kwi 20, 2013 15:54 Temat postu: |
|
|
Rogerto
- Witold Gorb był skarbnikiem, mianowanym przez Imperatora kilka lat temu, po śmierci poprzedniego skarbnika, wcześniej nikt o nim nie słyszał, ale wszyscy polecali Gorba na tę funkcje. Skarbnik ma nie tylko dostęp do złota w skarbcu ale też do tajnych dokumentów i sekretnych bibliotek, właśnie z tych powodów, Karl Franz nie chcę aby wieści o możliwym związku Gorba z kultem chaosu wyszły na jaw. Jakiekolwiek angażowanie w to szlachty może skompromitować śledzctwo, i ja osobiście bym to odradzał. Panoczki mają długie ozory, ktorymi po pijaku w burdelach mielą.
Prospero odpowiedział na twoje pytanie a po chwili dodał.
- Dom Gorba znajduje się w Alei Huberta, niedaleko bramy na Nuln. Skurczybyk kupił go sobie zaraz po tym jak objął urząd, ja stawiam że za pieniądze korony.
Nastepnie mag podszedł do ciebie i wręczył ci zwój, mape miasta z zaznaczonym miejscem zbrodni.
- Może się wam przydać.
_________________ Dawno temu toczylem wojne z Kharneth'em, scigalem zdradzieckiego sluge Slaaneth'a a nawet wojowalem ze slugami pana rozkladu. Wszystko to dla Tchar'a, lecz ten mnie zdradzil i za zdrade swa zaplaci, jako ze moj nowy pan zdradzil mi sekret, sekret jak zabic boga. Opuszczony przez Chaos, sprzymierzylem sie z renegatem. Hail Malal. |
|
Powrót do góry |
|
|
Vilis
Dołączył: 18 Gru 2012 Posty: 43
|
Wysłany: Pią Kwi 26, 2013 11:43 Temat postu: |
|
|
Spojrzałam tylko na wyciągniętą rękę, nie wykonując żadnego ruchu. Niby normalny ludzki gest, tak powszechny przecież i nie będący niczym wyjątkowym. Nie dla mnie. Dotyk innych osób tolerowałam tylko i wyłącznie w jednej sytuacji, a nie wydawało mi się żebym w najbliższym czasie wylądowała z tym człowiekiem w łóżku. Chyba że sytuacja wymagała ode mnie bycia miłą i uroczą. Na szczęście teraz nie musiałam niczego udawać. Nie cierpię być miła.
- Znaleźć księgę, sztylet i mordercę. Mordercę wyeliminować czy doprowadzić żywego? - spytałam cicho Matki, ignorując magistra. _________________ I diabeł ma sprawiedliwe i czyste sumienie w zależności od tego, w co wierzy. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eryk Weiß Mistrz Gry
Dołączył: 20 Gru 2009 Posty: 4169 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pią Kwi 26, 2013 22:55 Temat postu: |
|
|
Przywitałem się starając utrzymać kamienną twarz. Nie chciałem ukazać niechęci jakiej żywiłem do czarokletów. Mimo wszystko wysłuchałem co mag ma nam do powiedzenia.
Z każdym wypowiadanym przez niego zdaniem mój wyraz twarzy zmieniał się. Niestety na czole pojawiły się zmarszczki, usta wykrzywiły się w jedną stronę sprawiając wrażenie jakbym usłyszał bardzo chamski i niesmaczny dowcip uderzający w moją osobę.
- Pozwolę sobie zająć się sprawą zbadania domu ofiary. Myślę, że jestem w stanie określić kto to zrobił i czy nie jest to próba zmylenia nas. Nieraz spotkałem się ze zwykłymi bandziorami, którzy znają parę symboli i po prostu próbują przestraszyć strażników. Zwracając na siebie uwagę bardziej doświadczonych śledczych. - ostatnie zdanie naniosło na moje usta uśmiech. |
|
Powrót do góry |
|
|
Baird
Dołączył: 24 Mar 2013 Posty: 34 Skąd: 3-miasto/IE
|
Wysłany: Sob Kwi 27, 2013 01:40 Temat postu: |
|
|
Magister zdawał się nie być zdziwony waszą nieufnością i niechęcią, ale ciężko wam było wyczyć cokolwiek z jego strony, może oprócz zapachu spalenizny z jego lewej rękawicy.
- Panno Meinhard. Teraz odpowiadacie przede mną. - Mag wtrącił nim matka ci odpowiedziała. - Sprawcę macie doprowadzić przed zakon, w ramach przesłuchania, zdobycie pisemnego przyznania się do winy, a gdy sprawca zostanie uznany za winnego, wymierzenia kary. - Mag odwrócił się na chwile i przez moment jakby mówił sam do siebie. - Zawsze fascynowała mnie ta sentencja wypowiadana przez inkwizycje. Zostanie uznany za winnego. A ilu niewinnych zostało takimi uznanymi? A wystarczyło by inne rozwiążanie. Proste wypalenie, a tak skuteczny rytuał. - Po tych słowach mag jakby wrócił do ''siebie''. - Meinhard. Doprowadzić żywego. Miller, w takim razie proponuje zrobić z was szefa zespołu. O ile matka pozwoli. - Zakonnica skineła głową. - W takim razie ruszajcie. Pamiętajcie że jesteście zespołem, i jako taki macie pracować. Zostaliście wybrani ze wzglęgu na wasze umiejętności do tego zadania, ale żadne z was nie da rady w pojedynkę. - Zakończył przemowe i podszedł do drzwi. - Powodzenia i pamiętajcie. Rogerto, nie mieszaj w to szlachty. Andrea, nie zabijaj podejrzanych. Jacob, to tyczy się też ciebie. _________________ Dawno temu toczylem wojne z Kharneth'em, scigalem zdradzieckiego sluge Slaaneth'a a nawet wojowalem ze slugami pana rozkladu. Wszystko to dla Tchar'a, lecz ten mnie zdradzil i za zdrade swa zaplaci, jako ze moj nowy pan zdradzil mi sekret, sekret jak zabic boga. Opuszczony przez Chaos, sprzymierzylem sie z renegatem. Hail Malal. |
|
Powrót do góry |
|
|
Rogerto
Dołączył: 07 Lis 2010 Posty: 2013 Skąd: Reikland(Wół Gnuthus) Suwałki/Gdańsk
|
|
Powrót do góry |
|
|
Baird
Dołączył: 24 Mar 2013 Posty: 34 Skąd: 3-miasto/IE
|
Wysłany: Pią Maj 10, 2013 23:47 Temat postu: |
|
|
Wszyscy
Jakiś czas póżniej znajdujecie się przed domem denata. Duży dom w bogatej dzielnicy Altdorfu był zbudowany z ciemnej cegły. Gdy zbliżacie się do domostawa zauważacie dwóch strażników miejskich stojących przed drzwiami. Obydwaj mężczyźni są młodzi, nie starsi niż 30 lat. Jeden z nich, wyższy blondyn zatrzymuje was przed wejściem.
- Halt. Wstęp wzbroniony. _________________ Dawno temu toczylem wojne z Kharneth'em, scigalem zdradzieckiego sluge Slaaneth'a a nawet wojowalem ze slugami pana rozkladu. Wszystko to dla Tchar'a, lecz ten mnie zdradzil i za zdrade swa zaplaci, jako ze moj nowy pan zdradzil mi sekret, sekret jak zabic boga. Opuszczony przez Chaos, sprzymierzylem sie z renegatem. Hail Malal. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eryk Weiß Mistrz Gry
Dołączył: 20 Gru 2009 Posty: 4169 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob Maj 11, 2013 10:52 Temat postu: |
|
|
Widząc strażników zabraniających nam wstępu zbliżam się do nich. Wyciągam dokumenty potwierdzające moją tożsamość i oddanie świętemu oficjum.
- Umiesz czytać? Jeśli tak to wiedz, że ten papier zezwala mi i moim towarzyszom na przekroczenie tych drzwi. - mówię podając stosowne dokumenty, które ma każdy łowca. |
|
Powrót do góry |
|
|
Baird
Dołączył: 24 Mar 2013 Posty: 34 Skąd: 3-miasto/IE
|
Wysłany: Sob Maj 11, 2013 21:01 Temat postu: |
|
|
Wszyscy
Strażnik przepuścił was bez słowa po komentarzu Jacoba.
W środku widzicie bogato wyposażony dom. Wnętrze wykonane jest z dębiny. Na ścianach wiszą obrazy w złotych ramach a wszędzie walają się srebrne ozdoby jak misy, talerze i inne pierdoły.
Jednak w domu nie panuje porządek, wszystko jest porozrzucane i powywracane. W środku znajdują się kolejni strażnicy. Jeden z nich zauważa was i podchodzi.
- Wy musicie być tymi ekspertami. Kapitan czeka na piętrze. Choćta za mną. Mówi żołdak i prowadzi was na górę do gabinetu.
Na pierwszym pietrze rezydencji, naprzeciw schodów stoją podwójne drzwi. Przechodzicie przez nie do gabinetu.
Gabinet jest pełen regałów które aż uginają się od książek. W centrum pokoju stoi mały stolik i dwa fotele. Światło wpadające przez olbrzymie okno oświetla drobinki kurzu unoszące się w pomieszczeniu.
- Kapitan jest tam. Strażnik wskazuje na przejście między regałami do ukrytego pomieszczenia. - Ja tam z wami dalej nie pojdę.
Prześliście między regałami, w środku stał mężczyzna w kapitańskiej zbroi. Kapitan sprawdzał właśnie jakieś papiery leżące na biurku w końcu pomieszczenia. Za nim, na podłodze namalowano magiczny krąg.
Kapitan odwrócił się do was.
- Eksperci tak? Jestem kapitan Reiner. Moi ludzi byli pierwsi na miejscu zbrodni i to ja powiadomiłem zakon o zdarzeniu. _________________ Dawno temu toczylem wojne z Kharneth'em, scigalem zdradzieckiego sluge Slaaneth'a a nawet wojowalem ze slugami pana rozkladu. Wszystko to dla Tchar'a, lecz ten mnie zdradzil i za zdrade swa zaplaci, jako ze moj nowy pan zdradzil mi sekret, sekret jak zabic boga. Opuszczony przez Chaos, sprzymierzylem sie z renegatem. Hail Malal. |
|
Powrót do góry |
|
|
Vilis
Dołączył: 18 Gru 2012 Posty: 43
|
Wysłany: Sob Maj 11, 2013 21:41 Temat postu: |
|
|
- Co ustaliliście? - spytałam rozglądając sie po pokoju z nadzieją że żołdactwo nie zatarło żadnych ważnych poszlak dowodowych. W milczeniu zaczęłam krążyć dookoła Reinera nie spuszczając z niego wzroku. _________________ I diabeł ma sprawiedliwe i czyste sumienie w zależności od tego, w co wierzy. |
|
Powrót do góry |
|
|
Baird
Dołączył: 24 Mar 2013 Posty: 34 Skąd: 3-miasto/IE
|
Wysłany: Nie Maj 12, 2013 15:28 Temat postu: |
|
|
Andrea
Reiner również nie spuszcza z ciebie wzroku, ale jest to raczej podziw nad twoją urodą niż podejrzenia. Kapitan odpowiada w końcu patrząć się na twoich towarzyszy.
- Nie wiele, świadkowie mówili coś o postaci, odzianej w jakąś podartą szatę, płaszcz, która wybiegła z domu w nocy. Gospodyni która przyszła do pracy rano i znalazła ciało, przyznała że pan Gorb był samotnikiem i bardzo cenił sobie swoją prywatność, i często odwiedzali go podejrzani goście. Zabiezpieczyliśmy odcisk stopy który utrwalił się w mule przed domem. Może mieć coś wspólnego z morderstwem.
Chodząc wokół kapitana w końcu zauważasz liczne papiery leżące na biurku.
Jacob
Twoją uwage przykuwa magiczny krąg narysowany na podłodze. Dzięki swojemu długiemu doświadczeniu jako łowca jesteś prawie pewien że ten rodzaj kręgu jest używany jako płapka na magiczne istoty, jego zadaniem jest zatrzymanie czegoś lub kogoś wewnątrz kręgu, a nie tak jak większość kręgów, nie wpuszczenia do środka kręgu gdzie zazwyczaj znajduje się mag.
Nie masz jednak wystarczającej wiedzy o magii by mieć pewność i potrzebna ci będzie pomoc kogoś kto ma taka wiedze by uzyskać pewność.
Rogerto
Stojąc w pokoju zauważasz coś dziwnego. Ciało ofiary leży na brzuchu, nogami blisko kręgu, natomiast głowa dalej. To nasuwa ci myśl że Gorb musiał znajdować się poza kręgiem gdy zginął. Widzisz też ofiara ma na pierścionkowym palcu sygnet z symbolem czaszki. Czarna czaszka na białym tle. Nie znasz tego symbolu. _________________ Dawno temu toczylem wojne z Kharneth'em, scigalem zdradzieckiego sluge Slaaneth'a a nawet wojowalem ze slugami pana rozkladu. Wszystko to dla Tchar'a, lecz ten mnie zdradzil i za zdrade swa zaplaci, jako ze moj nowy pan zdradzil mi sekret, sekret jak zabic boga. Opuszczony przez Chaos, sprzymierzylem sie z renegatem. Hail Malal. |
|
Powrót do góry |
|
|
Vilis
Dołączył: 18 Gru 2012 Posty: 43
|
Wysłany: Sro Maj 15, 2013 07:10 Temat postu: |
|
|
Jeden z dokumentów leżących na biurku wyróżniał się od reszty, przyciągał uwagę. Chwyciłam go czubkami palca wskazującego i kciuka, ograniczając zbędny kontakt ze skórą. Kto wie czy to cholerstwo nie zostało czymś nasączone.
- "Twoje akcje przykuwają uwagę, nasza obecność w tym mieście jest zagrożona przez twe nieudolne próby kontroli stworzenia. Z dniem 11 Sommerzeit Rada przestaje finansować twoje badania nad stworzeniem i daje ci tydzień by pozbyć się dowodów" - przeczytałam na głos dość głośno by moi dwaj niechciani towarzysze to usłyszeli - podpisano "M". _________________ I diabeł ma sprawiedliwe i czyste sumienie w zależności od tego, w co wierzy. |
|
Powrót do góry |
|
|
warkent
Dołączył: 25 Mar 2021 Posty: 374142
|
|
Powrót do góry |
|
|
warkent
Dołączył: 25 Mar 2021 Posty: 374142
|
|
Powrót do góry |
|
|
warkent
Dołączył: 25 Mar 2021 Posty: 374142
|
|
Powrót do góry |
|
|
warkent
Dołączył: 25 Mar 2021 Posty: 374142
|
|
Powrót do góry |
|
|
warkent
Dołączył: 25 Mar 2021 Posty: 374142
|
|
Powrót do góry |
|
|
warkent
Dołączył: 25 Mar 2021 Posty: 374142
|
|
Powrót do góry |
|
|
warkent
Dołączył: 25 Mar 2021 Posty: 374142
|
|
Powrót do góry |
|
|
warkent
Dołączył: 25 Mar 2021 Posty: 374142
|
|
Powrót do góry |
|
|
Reklama
|
Wysłany: Sro Lut 02, 2022 17:06 Temat postu: |
|
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|